Tytuł: Nieświęte duchy (org. Unholy Ghosts)
Autor: Stacia Kane
Seria: Dolna Dzielnica, #1 (Downside Ghosts, #1)
Wydawnictwo: Amber
Data wydania: 10 czerwca 2010 (premiera: maj 2010)
Ilość stron: 360
Stacia Kane zadebiutowała cyklem o Megan Chase, którego nie czytałam (jeszcze?). Nieświęte duchy to mój pierwszy kontakt z tą autorką. I uznaję to spotkanie za całkiem udane.
Akcja dzieje się około roku 2020. W 1997 roku świat uległ gwałtownym zmianom, wszystkie religie przestały istnieć, ustępując miejsca nowemu Kościołowi Prawdy. Ludzie wierzą, że duchy po śmierci zstępują do podziemnego Miasta, a raz w roku - w tygodniu zwanym Festiwalem - wracają na powierzchnię. I nie zawsze chcą wrócić na dół.
Główną bohaterką jest Cesaria "Chess" Putman, którą można opisać jako wiedźmę, Demaskatorkę pracującą dla Kościoła. Jej zadaniem jest lokalizowanie duchów-maruderów i ich banicja (czy też "egzorcyzmowanie"). Kobieta wplątuje się w nieciekawe towarzystwo, jeden z bossów świata przestępczego zleca jej przebadanie lotniska pod kątem obecności duchów. Na miejscu czarownica znajduje piękny amulet i dziwnego trupa. Postanawia zbadać sprawę morderstwa.
Po fabule wiele sobie obiecywałam. Jakiś horrorek, kryminał, do tego w lekko postapokaliptycznej rzeczywistości. Wykreowany przez autorkę świat jest bardzo rzeczywisty, a Dolna Dzielnica to typowe slumsy - ulubione miejsce wielu twórców. Znajdziemy tutaj elementy horroru: fach Chess powiązany jest z duchami, a ich pojawieniu zawsze towarzyszą różne emocje, które pani Kane świetnie opisała. Także wątek kryminalny nie zawodzi: nie stanowi głównej osi powieści, a dla fascynatów może wydać się banalny i przewidywalny, mnie jednak niektóre rozwiązania i zwroty akcji zaskakiwały.
Slumsy pełne są różnorakich postaci, ja jednak skupię się na kreacji głównych bohaterów. Chess jest pełna sprzeczności (nie jestem przekonana, czy zamierzonych): z jednej strony jest Demaskatorką, dla której duchy to chleb powszedni, z drugiej - panicznie boi się obecności istot nadprzyrodzonych. Obawia się również pająków, węży i tego typu menażerii, ale bossom narkotykowym potrafi (niemalże) napluć w twarz. Wydaje się bardzo realna, za plus uznaję jej uzależnienie od narkotyków (tak, tak - to nie jest kryształowa postać). Drugi ważny bohater to Terrible, podwładny głównego bossa dzielnicy. On także ma dwa oblicza: bezwzględnego gangstera oraz czułego, wiernego przyjaciela. Zdecydowanie największą sympatię wzbudził we mnie nastoletni Mózg - biedny chłopaczyna, zdemoralizowany, ale taki... kochany :)
Nieświęte duchy niesamowicie wciągają. Być może to zasługa realności świata, może ciężka praca tłumacza przy oddawaniu "nieliterackości" wypowiedzi, a może trzecioosobowa narracja dająca nam wzgląd w myśli Chess - ciężko określić. Przymykamy oczy na kilka małych błędów edytorskich - każdemu się zdarzają i otrzymujemy ciekawą, "nieoklepaną" pozycję z gatunku urban fantasy. To coś innego, bardziej mrocznego i dorosłego niż wszystkie romanse paranormalne, które teraz zalewają rynek. Jeśli Was to nie przeraża, sięgajcie!
Ocena końcowa: 5-/6
Polecam: miłośnikom szybkiej akcji, nie bojącym się brutalnych rozwiązań i mroocznej atmosfery
Dawno już przestałam gustować w tych klimatach, lecz zachęciłaś mnie recenzją. Może z ciekawości znów sięgnę.
OdpowiedzUsuńNosz kurczę, wiedziałam, że trzeba tej książce dać szansę. Miałam ją wczoraj w reku, ale stwierdziłam, że będzie bardzo słaba...
OdpowiedzUsuńSkoro polecasz miłośnikom szybkiej akcji, to coś dla mnie, ale jeszcze się zastanowię.
OdpowiedzUsuńZ tą autorką miałam już okazję się zapoznać. Spotkanie wypadło średnio na jeża. Nie palę się więc do jej powieści, ale nie mówię też nie, gdyby przypadkiem wpadła mi w łapki. :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś. Niby chcę, ale jakoś nie mogę się przemóc
OdpowiedzUsuńO tak, książę mam, kupiłam całą trylogię, mam nadzieję, że się nie zawiodę, jak tylko znajdę czas top biorę się za czytanie ^^
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie, ale jeszcze przemyślę chęć przeczytania tej książki.
OdpowiedzUsuńKsiążki futurystyczne to zdecydowanie nie moje klimaty, choć już takie 'urban fantasy' brzmi lepiej ;). Ja jednak jestem bardziej tradycyjna, bo wolę elfy i inne :). Niemniej jednak możliwe, że kiedyś sięgnę- żeby się przełamać, albo żeby skosztować czegoś bardziej niecodziennego ;).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :D
Jak na razie - nie.
OdpowiedzUsuń