Autor: Charlaine Harris
Seria: Lily Bard, #1
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 20 maja 2011 (premiera: czerwiec 1996)
Ilość stron: 264
Charlaine Harris sławę zdobyła książkową serią o Sookie Stackhouse, na podstawie której nakręcono serial Czysta krew. Nie miałam okazji zapoznać się z żadną z wersji, ale dzięki wydawnictwu Znak przeczytałam jej starszą serię - o sprzątaczce, Lily Bard.
W okolicy, gdzie mieszka Lily - uprawiająca karate i wiernie uczęszczająca na siłownię sprzątaczka - dochodzi do morderstwa. Ginie Pardon Aldee, właściciel bloku. Policja próbuje ustalić, kto zabił. Panna Bard również nie siedzi bezczynnie: pracując dla wszystkich mieszkańców wspomnianego budynku, dużo widzi, dużo słyszy... Dużo wie. Podejmuje śledztwo na własną rękę. Jednocześnie musi uporządkować swoje życie prywatne - do Shakespeare przeprowadziła się kilka lat wcześniej, chcąc uciec przed niewesołą przeszłością, tymczasem ktoś wykazuje się sporą determinacją, by jej się to nie udało.
Pani Harris w swojej opowieści stosuje narrację pierwszoosobową, dając nam wgląd w rozmyślania Lily i możliwość samodzielnego rozwiązania tajemnicy. Ja nie potrafiłam poprawnie wytypować mordercy, choć podobnie jak bohaterka analizowałam alibi oraz możliwe motywy działania podejrzanych. Rozwiązanie okazało się banalne, ale wymagało dłuższej obserwacji planu dnia każdego z nich. Czytelnik nie ma do tego warunków, ponieważ panna Bard nie opisuje wszystkiego szczegółowo. Co więcej, niektórych z jej myśli - tych najistotniejszych dla rozwiązania zagadki - nie poznajemy (szkooda).
Wątek kryminalny, który powinien być najważniejszy, wcale taki nie jest. Autorka tyle samo uwagi przywiązuje do morderstwa, tajemniczego szantażysty, obowiązków głównej bohaterki oraz jej relacjom z mieszkańcami miasteczka. Dramatyczne wydarzenia z przeszłości bardzo na nią wpłynęły, kobieta zamknęła się w sobie i po latach powoli otwiera się na innych. Romanse Lily niezbyt mnie interesowały, ale muszę przyznać, że uczucie kiełkowało powoli, naturalnie, jak w prawdziwym życiu.
W książce wiele się dzieje. Lily nie jest delikatną księżniczką, potrafi się bić i nie wzbrania się przed udziałem w bójkach. Nie należy również do "cykorów", więc nie waha się wchodzić w najciemniejsze zakamarki Shakespear czy zadawać niewygodnych pytań. Chyba dlatego troszkę "nawala" budowanie napięcia, bo jak tu wprowadzić nastrój grozy, skoro bohaterka nie widzi w otoczeniu nic przerażającego? Sceny walki opisane są dynamicznie, ale, moim zdaniem, w czasie treningów karate autorka niepotrzebnie stosuje nazwy poszczególnych chwytów: czytelnik-żółtodziób i tak nic nie zrozumie.
Podsumowując, Czysta jak łza to przeciętna, realistyczna pozycja kryminalna. Intrygująca zagadka zapewnia rozrywkę na kilka godzin. Z drugiej strony główna bohaterka wciąż mnie irytowała (maniakalne dbanie o czystość, podejście do sportu), a rozwiązanie tajemnicy morderstwa okazuje się być poza zasięgiem czytelnika. Jeśli jednak nie przeszkadza Wam to troszkę niejasne wyjaśnienie, w lekturze tej pozycji powinniście znaleźć wiele przyjemności.
Ocena końcowa: 4/6
Polecam: miłośnikom kryminałów, którym nie przeszkadza brak stuprocentowego udziału w śledztwie
Książkę otrzymałam od wydawnictwa Znak.
Serdecznie dziękuję!
+++++++++++++++++++++Wybaczcie, jeśli recenzja jest niespójna. Dzisiaj po prostu nie mogłam się skupić ;)
Książki tej serii jakoś mi umykały, czas by po nie sięgnąć. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze do czynienia z ta autorką. A po tą serię chętnię sięgnę, podoba mi się ta możliwość rozwiązywania zagadki :)
OdpowiedzUsuńA ja wciąż nie mam czasu, żeby przeczytać "Czyste szaleństwo", które wygrałam u Ciebie w losowaniu...
OdpowiedzUsuńMartwy, czysty...
OdpowiedzUsuńZobaczymy co jeszcze pani Harris wymyśli.
Ale bez względu na to i tak raczej po jej książki nie sięgnę.
Książki Pani Harris czekają jeszcze na półce. Zacznę od kryminałów, mimo że nie są wymagające, a później przejdę do Czystej Krwi i sprawdzę w czym autorce lepiej idzie;D
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam nic tej autorki. Przy poprzedniej serii skutecznie się migałam od zapoznania się z serią. Teraz ta nowa jakoś bardziej mnie kusi, ale trochę szkoda mi pieniędzy na jej książki... Nie wydają mi się być bardzo wartościowe... Raczej nadal będę się migać od zapoznania, no chyba, że ktoś mnie obdaruje jej książkami :):)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.
Harris mnie tak zniechęciła "True Blood", że chyba w najbliższym czasie nie dam rady przeczytać żadnego innego dzieła spod jej pióra. Zobaczymy, co będzie później ;)
OdpowiedzUsuń