Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 7 października 2010
Ilość stron: 416
Warto czasami wesprzeć naszą rodzimą twórczość. Nie mam najlepszych skojarzeń z polskimi powieściami (szkolne lektury i te sprawy...), ale Ja, diablica sprawiła, że dam szansę innym
Wiktoria ma dwadzieścia lat i... nie żyje. Tak, poznajemy ją po śmierci, w czasie pobytu w urzędzie zatrudnienia w Piekle. Zostaje diablicą, co znaczy, że będzie mogła targować się z aniołami o każdą umarłą duszyczkę. Dziewczyna trafia do Los Diabolos (piekielnego Los Angeles), gdzie poznaje prawdziwie szatańskie towarzystwo: zabójczo przystojnego Beletha, przebiegłego Azazela, seksowną i pewną siebie Kleopatrę a nawet samego Szatana. Wiki jednak ciągnie z powrotem na Ziemię, do starego życia i cudnego kolegi ze studiów, Piotrusia... Więc nasza bohaterka wraca, jakby nigdy nie umarła. Kontynuuje naukę, próbuje uwieść Piotra, a przy okazji dowiedzieć się kto i dlaczego ją zamordował. Nie może jednak zapominać o swoich piekielnych obowiązkach.
Od pierwszych linijek miałam świadomość, że to pozycja rozrywkowa. Młoda autorka (ur. w 1988 roku) używa lekkiego w odbiorze, raczej potocznego języka, nie uciekając się jednak do wulgaryzmów. Nawiązuje do wielu elementów współczesnej kultury. Jeśli zastanawialiście się kiedyś, kto wymyślił urzędy, Windows Vistę czy opalanie topless, albo skąd Pudzian czerpie swoją moc, tutaj znajdziecie odpowiedź! Niemal cały czas miałam na facjacie szerokiego banana :D Pozytywnie odebrałam też pomysł, by umarły wybierał, czy pójdzie do Piekła czy do Nieba: nie macie pojęcia, jakich argumentów można użyć, by przekonać delikwenta do "swojej" strony.
Poważniej robi się dopiero pod koniec, ale i tak humor nie znika zupełnie. Samo zakończenie natomiast pozostawia możliwość do stworzenia kontynuacji: mam nadzieję, że autorka zdecyduje się na jej napisanie.
Fabularnie nie jest bardzo bogato: Wiki chce zdobyć serce Piotrusia, co stanowi "główny wątek" historii, ale pokusiłabym się o stwierdzenie, że Ja, diablica to swego rodzaju pamiętnik, w którym na pierwszym planie postawione są WSZYSTKIE działania bohaterki. Tę teorię potwierdza pierwszoosobowa narracja w czasie przeszłym, dzięki której poznajemy wiele myśli Wiktorii, ale nie zostajemy nimi zbombardowani. Żadnych zbędnych "och" i "ach" - krótko, zwięźle i na temat.
Podsumowując, Ja, diablica to zaskakująco sympatyczna i wciągająca lektura. Czemu zaskakująco? Cóż, po lekturze kilku polskich pseudo-fantastycznych (i pseudo-śmiesznych) polskich książek, wyrobiłam sobie złe zdanie na temat naszej literatury (pomijając lektury, których nie znosiłam i nie znoszę). Dzięki pani Miszczuk odzyskałam wiarę w śmieszność polskich autorów. Polecam!
Ocena końcowa: 5+/6
Polecam: poszukującym zabawnej, lekkiej i relaksującej lektury na kilka wieczorów
Książkę otrzymałam w ramach akcji "Włóczykijka", dzięki uprzejmości Księgarni internetowej Matras. Bardzo dziękuję!
Standardowo, z okazji końca miesiąca, przedstawiam wyniki ankiety na najbardziej "pożądaną" książkę z tych recenzowanych. Oto one:
1. "Żelazny król" - Julie Kagawa zdecydowanie przed pozostałymi - 11 głosów
2. "Testament Thubana", "Drzewo Idhunn" - Licia Troisi oraz "Czarnoksiężnik z Archipelagu" - Ursula K. Le Guin - po 2 głosy
3. "Faza druga: Głód" - Michael Grant - 1 głos
Bardzo dziękuję za wszystkie głosy i zachęcam do udziału w kolejnej ankiecie:)!
Co dziwne, to od dawna chcę przeczytać tę powieść ;) Pozdrawiam i zapraszam na nn ;]
OdpowiedzUsuńChętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńJa jakiś czas temu postanowiłam ją przeczytać, ale nie wiem, co z tego wyjdzie. Widziałam zwiastun tej książki i trochę mnie odepchnął, ale twoja recenzja jest pozytywna, więc może jakoś uda mi się zapomnieć o zwiastunie tej książki.
OdpowiedzUsuńAż sprawdziłam czy jestem zapisana na tą książkę w akcji włóczykijka:)
OdpowiedzUsuńJuż jestem po nią zgłoszona :)
OdpowiedzUsuńMoże być ciekawa :)
OdpowiedzUsuńKsiążkę czytałam już jakich czas temu :) Cieszę się, że podobała Ci się :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Lena
P.S. Mogłabym prosić abyś pod recenzją umieściła informacje w stylu "Recenzja napisana w ramach akcji 'Włóczykijka' przy współpracy z Księgarnią internetową Matras"? Było o tym w jednym z punktów regulaminu ;)
Hm.. jeśli gdzieś znajdę to przeczytam:)
OdpowiedzUsuńJestem wpisana na listę w "Włóczykijce" i z niecierpliwością czekam, kiedy książka wpadnie w moje ręce :) Twoja recenzja tylko jeszcze bardziej mnie zachęciła :)
OdpowiedzUsuńNiestety tak, bo inaczej nie wyrobiłabym się z wszystkimi recenzjami książek od wydawnictw... ;)
OdpowiedzUsuńMiałam ją sobie pożyczyć, ale ktoś mi ją zgarnął przed nosa. Na szczęście okazało się, że koleżanka mojej siostry, więc zapewne książkę za niedługo będę miała w rękach. Już się nie mogę doczekać tego momentu ;))
OdpowiedzUsuńNie przepadam za tego typu książkami, więc nie przeczytam. ksiazkowe-zapiski.
OdpowiedzUsuńJuż kiedy przeczytałam o niej pierwszy raz, zainteresowała mnie. Uwielbiam wątki miłosne, a tutaj wydaje się on być częścią bardzo dobrego tekstu, pełnego humoru. Twoja recenzja tylko utwierdziła mnie w tym przekonaniu :D
OdpowiedzUsuńPOZDRAWIAM!
Cieszy mnie taka pozytywna recenzja, bo książka już czeka na półce :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)