Tytuł: Oblężenie Macindaw (org. The Siege of Macindaw)
Autor: John Flanagan
Seria: Zwiadowcy, #6
Wydawnictwo: Jaguar
Ilość stron: 380
Data wydania: 16 czerwca 2010r. (premiera: sierpień 2006)
Wybaczcie, że nie zachowuję chronologii: powinnam zacząć porządnie, od Ruin Gorlanu. Jednak to już szósty tom, a na opis wcześniejszych nie miałam dotychczas weny... Niedługo to nadrobię (tak myślę:)).
Will wciąż przebywa na północy, w Lesie Grimsdell, wokół którego krążą legendy: że nawiedzony, że mieszka w nim zły czarownik... Młody zwiadowca, wraz z Ormanem (panem zamku Macindaw), jego sekretarzem Xanderem i czarownikiem Malcolmem chcą odbić twierdzę z rąk podstępnego Kerena, który - co gorsza - więzi również Aliss, na której dość mocno zależy Willowi. Jednak zdobycie zamku to niełatwe zadanie, potrzebna jest pomoc. Także Keren ściąga pomocników z jeszcze bardziej oddalonych na północ terenów.
Przypuszczam, że osobom nie znającym wcześniejszych przygód zwiadowców powyższy opis niewiele powiedział. Tych odsyłam do wcześniejszych tomów, które uważam za naprawdę dobre i wciągające pozycje. Ci, którzy postawili już pierwsze kroki w świecie zwiadowców, mogą być pewni, że znajdą tu wszystko to, co we wcześniejszych tomach: wciągającą akcję, sympatycznych bohaterów i plastyczny, łatwy styl pisania autora.
Muszę jednak nadmienić, że po tej książce spodziewałam się czegoś innego. Nie żeby było źle - wszystko jest super, przynajmniej dla mnie (wielkiej fanki serii). Tytuł, Oblężenie Macindaw, wskazywałby na bardzo dynamiczny i długi (niemal czterysta stron) opis starć o zamek, i właśnie czegoś takiego oczekiwałam. A tutaj - surprise! - niemal połowę zajmuje szukanie wsparcia do przeprowadzenia akcji, dokładne jej planowanie i rozpatrywanie alternatyw. Za to cenię Johna Flanagana: przemyślał wszystko, gwarantując czytelnikom dodatkowe wrażenia związane z analizowaniem stopniowo dostarczanych faktów. Prowadzony równocześnie wątek przetrzymywanej w twierdzy Aliss pozwala nam zgłębić tajemnicę psychiki Kerena - niby nic skomplikowanego, ale uznaję to za ciekawe studium człowieka, który chce, ale nie może (bez skojarzeń proszę ;)).
Samo oblężenie również dostarcza wielu emocji. Po tym całym planowaniu i spiskowaniu, których byłam świadkiem, czułam się niemal jak jego uczestniczka. Trzecioosobowa narracja pozwala nam poznać myśli wszystkich bohaterów, ale autor koncentruje się na stronie atakującej. Nie zaniedbuje jednak Kerena, który - mimo że należy do "złego obozu" - jest przecież głównym bohaterem.
Jak widzicie, jestem pełna dobrych emocji. John Flanagan oczarował mnie wykreowanym przez siebie światem już kilka tomów temu i jestem mu wierna. Oblężenie Macindaw, po troszkę mniej dynamicznym Czarnoksiężniku z Północy, ponownie gwarantuje wiele emocji, zwrotów akcji i lekkiego, niewymuszonego humoru. Pojawia się również wątek romantyczny - jakby nie patrzeć, bohaterowie nie są już dziećmi - ale nie pełni on nadrzędnej roli (w czego ogromnie się cieszę).
Jeśli więc czytaliście poprzednie tomy, bez wahania sięgnijcie i po ten. Jeśli jeszcze nie rozpoczęliście przygody z Willem, jego konikiem Wyrwijem i resztą sympatycznej gromadki, serdecznie zachęcam Was do lektury Ruin Gorlanu.
Ocena końcowa: 5/6
Polecam: młodzieży; tym, którzy szukają łatwej, lekkiej lektury
Skoro łatwa i lekka lektura to sięgnę jak będę miała czas ;)
OdpowiedzUsuńZ chęcią się zabiorę za tę serię, jak jest tak przyjemna :D I tak już od dłuższego czasu o niej myślę :D! Humor też mi się przyda :P!
OdpowiedzUsuńNie wiem czy przypadkiem tej książki nie ma w bibliotece. Jeśli tak jest to jeżeli moje stosiki się zmniejszą - poszukam jej ;)
OdpowiedzUsuńTa pozycja nie dla jest dla mnie, jak i jej poprzedniczki - gdzieś już się na nie natknęłam :)
OdpowiedzUsuń