Tytuł: Mechaniczny anioł (org. Clockwork Angel)
Autor: Cassandra Clare
Seria: Piekielne urządzenia, #1
Ilość stron: 528
Wydawnictwo: Mag
Data wydania: 20 października 2010 (premiera: sierpień 2010)
Należę do fanek trylogii Dary anioła i, co za tym idzie, ich autorki - Cassandry Clare. Spotkanie z jej nową serią było dla mnie musem. Ale czy ten "mus" miał smak mięty czy raczej odgrzewanego, włóknistego kotleta?
Teresa Gray przybyła do Anglii z USA na prośbę brata - przynajmniej tak myślała. Na miejscu okazało się, że jej ukochany Nathaniel został uprowadzony przez Czarne Siostry, które "aresztowały" również naszą bohaterkę. Przez kilka tygodni zmuszały ją do ćwiczenia przemian: stawania się zupełnie inną osobą. Smutne życie niespodziewanie się zmienia, gdy w domu Sióstr pojawia się Will Herondale, Nocny Łowca. Wraz z nim Tessa opuszcza willę i trafia do Instytutu. Tam poznaje innych Łowców: Jamesa "Jema" Carstairs, Jessamine Lovelace oraz Charlotte i Henry'ego Branwell. Dowiaduje się również, że jej umiejętność zmiany kształtu jest bardzo cenna i może pomóc w odzyskaniu Nata...
Skąd w takim razie cykl "Piekielne urządzenia" czy tytuł "Mechaniczny anioł"? Spieszę z wyjaśnieniem, przynajmniej pobieżnym. Istotną rolę odgrywają tutaj humanoidalne roboty, wykorzystywane przez Magistra (nie zdradzę jego prawdziwej tożsamości, ponieważ autorka odkrywa ją dopiero pod koniec tomu) do różnych, raczej niecnych celów. Tytułowy anioł natomiast to amulet bohaterki, ale coś czuję, że będzie się za tym kryła jakaś dramatyczna historia.
Oprócz wspomnianych, głównych postaci, na kartach przewija się cała plejada bohaterów drugoplanowych. Ci ciekawsi (przynajmniej dla tych, którzy czytali Dary anioła) to Magnus Bane (tym razem w roli ukochanego wampirzycy...) oraz Beniamin Lightwood. W czasach, gdy dzieje się akcja, istnieje już Clave, które surowo przestrzega praw Łowców. Fajnie, ale wydaje mi się, że ta trylogia miała wprowadzać czytelnika w uniwersum, czyli poniekąd wyjaśniać, skąd się co wzięło. A na razie na ten temat cisza...
Zatrzymam się jeszcze na moment przy postaciach. Tessa początkowo wzbudzała we mnie litość, wydawała się zagubiona i raczej mało pewna swojej wartości. Zupełnie nagle, trafiwszy do Instytutu, zaczęła stroić fochy, rozstawiać innych po kątach (przynajmniej tak ja odbierałam jej zachowanie), a niemal każdy zakaz łamała w imię dobra, miłości, itp. Nie tego się spodziewałam. W ogóle, bohaterowie nie wzbudzili we mnie sympatii, może z wyjątkiem Henry'ego - szalonego, pozytywnie zakręconego wynalazcy. A już Nathaniel (gdy wreszcie się pojawił) nieustannie działał mi na nerwy.
Muszę jednak nadmienić, że akcja trzyma poziom. Autorka dawkuje napięcie, przygotowała kilka zaskakujących zwrotów akcji i pomysłów na rozwój fabuły, jednak nie udało jej się uniknąć schematyczności. Choćby w wątku miłosnym - przewidywalnym jak wyniki meczy polskiej reprezentacji piłki nożnej. Pomijając jednak romans, jest okej. Sceny akcji napisane są bardzo dynamicznie, wręcz czułam bijącą ze stronic "ruchliwość" sytuacji. Nie zabrakło również miejsca na opisy, zarówno miejsc jak i postaci (także wyglądu) - może jest ich troszkę zbyt dużo, ale mnie nie przeszkadzały.
Szczerze mówiąc, nie wiem, co mnie tak urzekło w tej książce. Niemal od samego początku wciągnęłam się, mimo naiwności i irytującej bohaterki. Kolejne strony, zwłaszcza bliżej końca, kiedy akcja przyspiesza i wydarzenia dzieją się błyskawicznie, połykałam w zastraszającym tempie, nie mogąc się oderwać. To chyba jakaś magia... Liczę jednak, że kolejne tomy nieco lepiej wyjaśnią początki całej historii.
Mnie się podobało. Jeśli spodobała Ci się trylogia Dary anioła, sięgnij bez wahania. Jeśli jeszcze jej nie poznałeś, albo nie przypadła Ci do gustu, raczej sobie odpuść.
Ocena końcowa: 4/6
Polecam: fanom Darów anioła
Ciągle spotyka Dary Anioła i myslę, że będę musiała w końcu przeczytać;) Zobaczymy czy polubię się z panią Cassandrą;))
OdpowiedzUsuńJak znajdę wolną chwilę to zabiorę się za czytanie jej ;)
OdpowiedzUsuńJa i tak jeszcze muszę przeczytać dary anioła, ale bardzo możliwe, że po to sięgnę.
OdpowiedzUsuńDary Anioła to całkiem przyjemna seria, więc prawdopodobnie powinnam sięgnąć po mechanicznego anioła... Po twojej recenzji przekonałam się co do tego!
OdpowiedzUsuńMuszę poszukać... :) Na razie nie ma jej w żadnej bibliotece, a niestety kupić nie kupię, bo chciałabym drugą część książki "Numery" :)
OdpowiedzUsuńJa osobiście uwielbiam tą książkę, bardzo mi się podobała. Nie mam porównania do Darów, ponieważ Miasto kości dopiero czeka na półce :)
OdpowiedzUsuńJak tylko ogarnę czytelnicze zaległości, to zabiorę się za nią :)
OdpowiedzUsuńOch tak, irytująca bohaterka, to był wielki minus..., ale książka i tak mi się podobała :D
OdpowiedzUsuńAch, "Mechaniczny anioł" :D Wrażenia po lekturze mam takie same jak Ty, ale nie potrafiłam ich tak dobrze ująć :)
OdpowiedzUsuńBardzo dobra recenzja :)
Pozdrawiam :D
Nie mam ochoty na książki Cassandry Clare, więc nie przeczytam.
OdpowiedzUsuń