Tytuł: Drzewo Idhunn (org. L'albero di Idhunn)
Autor: Licia Troisi
Seria: Dziedziczka smoka, #2
Wydawnictwo: Videograf II
Data wydania: 25 listopada 2010 (świat: kwiecień 2009)
Ilość stron: 224
Nie mogło być inaczej. Pierwsza część serii - mimo naiwności niektórych wątków - tak mnie zafascynowała, że kontynuację zaczęłam czytać w dniu zakończenia lektury. Wybaczcie mi zatem lekką monotematyczność - następnym razem będzie coś innego :)
Od wydarzeń z Testamentu Thubana minęło troszkę czasu. Profesor przebywa w Budapeszcie i szuka kolejnego Uśpionego, natomiast Sofia i Lidja zostają w cyrku we Włoszech. W czasie ich pobytu w Benewencie poznają chłopca, w którym Sofia zakochuje się od pierwszego wejrzenia. Niedługo okazuje się, ze chłopiec - Fabio - jest kolejnym Zniewolonym. Co zwycięży w tym przypadku: miłość czy misja? Nie zapomnimy o poszukiwaniu kolejnych owoców. Poznamy też nową, wykreowaną na potrzeby tego tomu postać - Idhunn - która jest z nimi dość mocno powiązana.
Fabuła nie zaskakuje. Wróć, źle się wyraziłam. Zaskakiwałaby, gdybyśmy śledzili wydarzenia tylko z jednej perspektywy. Tymczasem w niektórych rozdziałach towarzyszymy Sofii a w innych Fabiowi, co rozwiązuje wiele tajemnic. Nie wiem, czy uznać to za zaletę czy wadę: czytelnik zna sekrety bohaterów i nieco się irytuje, gdy inni powoli odkrywają prawdę.
Autorka popracowała nad rozkładaniem napięcia. Akcja płynie wartko, zmiany jej tempa są nieznaczne. Dzieje się dużo, ale każdy powinien bez problemu się odnaleźć. Czytelnik wsiąka w przedstawiony świat, mnie osobiście ciężko było się oderwać.Wątek romantyczny rozwija się w tle, nie wychodzi na pierwszy plan (nie ukrywam, że bardzo się tego bałam). Dodatkowymi atutami są humor oraz lekki, przystępny język.
W tym tomie profesor Schlafen i Nidafjoll schodzą na dalszy plan. Nawet Lidja gra drugie skrzypce, bowiem najważniejsi są Sofia, Ratatoskr (sługa Nidhoggra) i Fabio. Tego ostatniego poznajemy dość dobrze: autorka przytacza jego historię, znamy motywy jego postępowania. Mimo tragicznej przeszłości (która na pewno miała na niego wpływ), nie zdołałam zapałać do niego sympatią.
Drzewo Idhunn jest godną następczynią Testamentu Thubana. Ba, dzięki mniejszej objętości wszystko jest bardziej skondensowane, co wychodzi historii tylko na dobre. Sekrety, wartka akcja, realne postaci i ta lekkość czytania... Na podstawie dotychczas przeczytanych książek uważam, że Dziedziczka smoka to idealna propozycja na ostatnie zimowe wieczory. A nuż dacie się porwać wydarzeniom rozgrywającym się w pokrytych cienką warstwą śniegu Włoszech?
Ocena końcowa: 5/6
Polecam: jako lekturę do poduszki, coś lekkiego między poważniejszymi pozycjami
już gdzieś kiedyś pisałam, że ta autorka zraziła mnie do siebie, ale zastanawiam się czy dać jej szansę :)
OdpowiedzUsuńHmmm, ciekawa lubię jak się dzieje dużo :D
OdpowiedzUsuńChyba źle robię, nie robiąc nic, żeby wreszcie sięgnąć po dzieła Lici Troisi. "Drzewo Idhunn", podobnie jak poprzednia część, nie wydaje się być jakąś super książką, powalającą na kolana. Mimo to, ma w sobie "to coś", co mnie przyciąga, chociaż tylko przeczytałam recenzje.
OdpowiedzUsuń