czwartek, 4 lipca 2019

"Zło w zarodku" - J.A. Redmerski

Do "mrocznych" historii z wątkiem romantycznym podchodzę raczej ostrożnie w wiecznej obawie, że dostanę fabułę, której jedynym motorem napędowym będzie pełen seksu związek głównych bohaterów. Szczęśliwie, Zło w zarodku - czwarta część serii W towarzystwie zabójców autorstwa J.A. Redmerski - nie wpisuje się w ten schemat.

Bliscy trzech z sześciu najważniejszych osób w Zakonie Victora zostają uprowadzeni - w tym opiekunka Izabel, Dina. Odpowiedzialność za tę zbrodnię przypisuje sobie piękna i niebezpieczna Nina Kessler. W zamian za uwolnienie zakładników, kobieta żąda rozmów z całą szóstką i odpowiedzi na pewne niewygodne pytania. Tylko tyle i jednocześnie aż tyle. Czy Victor, Izabel i reszta zdradzą Ninie swoje najgłębiej skrywane tajemnice, by ocalić zakładników?

Zło w zarodku to powieść skupiająca się bardziej na relacjach pomiędzy bohaterami niż akcji. Owszem, podejmuje się próbuję poznania tożsamości Niny i ustalenia, skąd zna najpilniej skrywane tajemnice członków Zakonu, dodatkowo zegar tyka, a zakładnicy wciąż przebywają w nieznanym miejscu, jednak największy nacisk położony został na czynnik ludzki. Jak, i czy w ogóle, wyjawione pod przymusem sekrety wpłyną na szóstkę protagonistów? Okazuje się bowiem, że członkowie Zakonu, choć znają się od dłuższego czasu, nie poznali wszystkich swoich tajemnic.
Podobał mi się element niepewności i zagrożenia związany z odkrywaniem kolejnych sekretów. Każde wyznanie mogło być tym, które nieodwracalnie zniszczy relacje pomiędzy bohaterami. W trakcie lektury byłam w stanie wczuć się w ich położenie i zastanawiałam się, co zrobiłabym na ich miejscu. Jak każdy, mam sekrety, którymi wolałabym się nie dzielić z nikim - zwłaszcza z bliskimi.

Elementem, który podobał mi się najmniej, jest kreacja głównej bohaterki; konkretnie pewien rozdźwięk pomiędzy tym, co J.A. Redmerski pokazuje czytelnikowi a tym, co protagoniści mówią o Izabel. Nie odebrałam jej jako "rozsądnej, zwykle podejmującej dobre decyzje i potrafiącej odczytać ukryte intencje ludzi" - Zło w zarodku ukazuje ją bardziej jako niezdecydowaną i dziecinną. Nie podobały mi się decyzje, które podejmowała. I choć kobieta - z charakteru i sposobu zachowania - niesamowicie przypomina mi moją dobrą koleżankę, nie potrafię jej kibicować.

Zło w zarodku czytało mi się ekspresowo, pochłonęłam tę powieść w dwa popołudnia. Myślę, że spora w tym zasługa lekkiego i prostego, choć jednocześnie plastycznego opisu wydarzeń. Przez większość lektury miałam wrażenie, jakbym oglądała odcinek serialu - Autorka koncentruje się na rozmowach i czynnościach istotnych dla dalszego rozwoju historii, nie ma tu dłuższych przestojów. Choć na kartach tego tomu nie dzieje się wiele, J.A. Redmerski udało się utrzymać moją uwagę na rozmowach i tym, co wniosą one do relacji pomiędzy bohaterami, co zaliczam na ogromny plus!

Zło w zarodku bardzo dobrze sprawdza się jako tom przejściowy - nie tylko wyraźnie zaznacza kierunek, w którym (prawdopodobnie) podążą kolejne części, ale przede wszystkim pozwala czytelnikowi lepiej poznać bohaterów, z którymi ma do czynienia, i relacje pomiędzy nimi. Dzięki koncentracji na najistotniejszych elementach i plastycznym opisom, lektura się nie dłuży. W moim odczuciu, naprawdę dobry tom cyklu, polecam!
Ocena końcowa: 5-/6

Za możliwość przeczytania powieści dziękuję Wydawnictwu NieZwykłemu
http://wydawnictwoniezwykle.pl



Tytuł: Zło w zarodku (org. Seeds of Iniquity)
Seria: W towarzystwie zabójców, #4
Autor: J.A. Redmerski
Wydawnictwo: NieZwykłe
Data wydania: 26 czerwca 2019 r. (premiera: wrzesień 2014 r.)
Ilość stron: 273

2 komentarze:

  1. Nie czytałam jeszcze pierwszej części tej serii, więc wszystko przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem zainteresowana całą serią i kiedyś na pewno po nią sięgnę. Jak najbardziej moje klimaty :)

    OdpowiedzUsuń