niedziela, 16 czerwca 2019

"Punk 57" - Penelope Douglas

Na Punk 57 natknęłam się, przygotowując dla Was Książkowe nowinki z Polski na maj 2019. Blurb wydał się interesujący, więc postanowiłam zapoznać się z tą historią. Planowałam przeczytać ją jeszcze przed premierą, ale poległam; niemniej zachęcam do lektury tej lekko po-premierowej recenzji gorącej świeżynki!

Ryen i Misha poznali się w czasach podstawówki - ich szkoły zorganizowały projekt mający na celu nawiązanie korespondencyjnych przyjaźni pomiędzy uczniami. Ich listowna znajomość przetrwała dłużej, niż ktokolwiek mógłby podejrzewać. W ciągu siedmiu lat pisania do siebie, para zdołała dobrze się poznać, ale wskutek zawartego pomiędzy sobą układu - zero wyszukiwania się na Facebooku, odwiedzania w domu, rozmów telefonicznych czy wymiany zdjęć - nigdy się tak naprawdę nie zobaczyła. Obydwoje zaczynają czuć do siebie coś więcej niż zwykłą przyjaźń i nagle... kontakt się urywa. Kilka miesięcy później w szkole Ryen pojawia się nowy uczeń, Masen, który zdaje się mieć na celu zdyskredytowanie jej w oczach innych i doskonale wie, gdzie uderzyć, by zabolało ją to najbardziej.

Pomysł na historię - ten przedstawiony na okładce - wydał mi się bardzo ciekawy. Liczyłam, że Punk 57 okaże się dramatycznym romansem młodzieżowym, w którym związek bohaterów zostanie przedstawiony w bardziej realistyczny sposób. Ostatecznie, Ryen i Misha korespondowali ze sobą przez siedem długich lat, więc o insta love nie może być mowy, prawda?
Jakież było moje zdziwienie, kiedy zerknęłam na Goodreads i zobaczyłam, że to nie young adult, a new adult. Co więcej, "topowe" opinie o tej książce mają dość niedwuznaczne obrazki. Oczekiwania musiały więc zostać zmodyfikowane - i Was też lojalnie uprzedzam, że to lektura dla młodych dorosłych, niekoniecznie dla małoletniej młodzieży, nie dajcie się zwieść!

O czym właściwie jest Punk 57? O ścieraniu się dwóch osób - popularnej Ryen oraz nowego, tajemniczego Masona. O próbie odkrycia powodów, dla którego kontakt pomiędzy bohaterką a Mishą się urwał. O smutnej codzienności niektórych osób w szkołach - "wyrzutków", "dziwaków", osób szukających akceptacji innych. Wreszcie o tym, jak bardzo można się zmienić, by wpasować się w otoczenie i zyskać jego "akceptację", a pośrednio o tym, jak wiele masek nosimy na co dzień, w zależności od tego, z kim mamy do czynienia. To naprawdę historia z przesłaniem - choć zanim odkryjemy jego pełnię, musimy przebrnąć przez element, który wywołał we mnie skrajnie sprzeczne uczucia.

I try to be nice, but it's never good enough.
But they're mean and everyone loves them.
Why is that? 

Mówię tu o relacji pomiędzy Ryen a Mishą. Nie mam pojęcia, co kierowało Autorką, kiedy opisywała ich dorosły, nie-listowy związek. Bohater niemal od samego początku jest dla bohaterki okropny, upokarza ją i wyśmiewa, ponieważ "to niemożliwe, żeby moja słodka Ryen zachowywała się w ten sposób i była tak okropna dla innych; muszę ją ukarać". Nie zliczę, ile razy miałam ochotę nim potrząsnąć i zapytać, "W czym jesteś od niej lepszy, skoro kryjesz swoje uczucia do niej pod maską wredoty? I nawet nie masz odwagi powiedzieć, kim naprawdę jesteś?!"
Dalej. Punk 57 to powieść z gatunku new adult, więc należy spodziewać się seksu. Faktycznie jest go trochę i absolutnie nie mam z tym problemu - sceny są napisane bardzo dobrze, z odpowiednią ilością "ognia", ale... Ten związek oparty jest jedynie na fizyczności! Zaczyna się od pocałunku, zaraz przechodzi przez macanie z całowaniem i mknie dalej i Ryen stwierdza, że ona w sumie lubi, może nawet kocha, swojego łóżkowego partnera choć, z punktu widzenia fabuły, kompletnie go nie zna. Jaki z tego wniosek? Chłopak może poniżać i upokarzać swoją (potencjalną) seksualną partnerkę, a ona i tak go pokocha, bo jest przystojny i robi jej dobrze?! Nie mam pojęcia, dlaczego Penelope Douglas uznała, że w mądrą historię z przesłaniem dobrze będzie wpleść taki wątek?! Niesamowicie mnie to drażniło i zdecydowanie obniżyło moją ocenę powieści. Oczywiście ostatecznie wszystko się wyjaśnia i kończy w satysfakcjonujący, piękny sposób, ale niesmak pozostał.


Jeszcze słówko o głównych bohaterach, ponieważ to, co zrobiła Autorka, niesamowicie mnie zdziwiło i niejako zafascynowało. Na początku, kiedy poznałam Ryen i Mishę, szybko wyrobiłam sobie o nich zdanie: chłopaka polubiłam, natomiast dziewczynę - niezbyt. W trakcie lektury moje poglądy zaczęły się zmieniać i, ani się obejrzałam, a to Ryen szczerze kibicowałam (poza tymi chwilami, kiedy lgnęła do swojego szkolnego seksownego prześladowcy), natomiast notowania Mishy poszybowały w dół i zasadniczo tam pozostały. Podoba mi się, że Penelope Douglas nie uczyniła swoich bohaterów jednoznacznie dobrymi lub złymi, dodała im głębi i ukrytych motywów, ale Misha... tak nie kreuje się bohaterów, których czytelnik ma polubić.
Mamy tu też kilku bohaterów pobocznych - potraktowanych raczej szablonowo, momentami wręcz przerysowanych - ale tym razem wydaje mi się, że taka ich kreacja jest uzasadniona. Owszem, fajnie byłoby zobaczyć ich inne oblicze, szczególnie w momencie, kiedy powieść próbuje nam przekazać, że oblicze, które pokazujemy w szkole, nie zawsze jest tym samym, które pokazujemy rodzinie czy bliskim znajomym. Jednak, ponieważ większość wydarzeń opisywana jest z perspektywy Ryen lub Mishy, rozumiem, że te inne "twarze" drugoplanowych postaci nie są ukazywane - w końcu nasi główni bohaterowie nie wiedzą o innych (nawet o sobie nawzajem) wszystkiego.

Alone, Empty, Fraud, Shame, Fear,
Close your eyes. There's nothing to see out there.


Na plus Punka 57 zaliczam muzyczny aspekt powieści. Na początku książki znajduje się skompletowana przez Autorkę playlista (warto przesłuchać), ale to nie wszystko. Misha należy do zespołu i pisze teksty, więc Penelope Douglas pokusiła się o przygotowanie pełnych dwóch kawałków (które odgrywają w historii pewną większą rolę). Po zakończeniu lektury z przyjemnością przeczytałam te dwie piosenki i serio żałuję, że nie mogę ich posłuchać, bo w mojej wyobraźni brzmią świetnie :c

 Fifty-seven times I didn't call
Fifty-seven letters I didn't send (...)
Fifty-seven days to not need you
Fifty-seven times to give up on you(...)
Fifty-seven nights of nothing but you.

Podsumowując, Punk 57 to powieść z dobrym przesłaniem i pierwszorzędnie skopanym wątkiem romantycznym. Odnoszę wrażenie, że Autorka za bardzo próbowała dopasować swoją historię do wymagań gatunku new adult. Sceny erotyczne wypadają naprawdę dobrze, ale oparty na fizyczności (i syndromie sztokholmskim) związek nie pasuje do książki, która, w zamyśle, ma promować dobre wzorce. Jak dla mnie, 4/6 - za dobrze wykreowanych bohaterów, przesłanie, piosenki, ciekawy pomysł na historię i ogniste sceny seksu. Oraz związek Ryen i Mishy, który mógł zostać jednym z moich ulubionych w tym roku, ale ostatecznie zostawił po sobie przede wszystkim gorzki posmak.
Ocena końcowa: 4/6


Tytuł: Punk 57
Autor: Penelope Douglas
Wydawnictwo: NieZwykłe (czytałam w oryginale)
Data wydania: 12 czerwca 2019 r. (premiera: październik 2016 r.)
Ilość stron: 343

5 komentarzy:

  1. Jest trochę oryginalności i to skłania mnie, żeby sięgnąć po książkę. Tematyka toksycznych związków tez może być ciekawa. Fakt, że dziewczyna leci na faceta, który źle ją traktuje zdarza się w normalnym życiu (niestety) możliwe, że autorka chciała ten temat poruszyć ale możliwe, ze tez chciała mieć tylko pole do popisu przy watkach erotycznych (jeśli punkt drugi to skopała xD). Wszytko zależy od tego jak to ładnie psychologicznie ujęła i jak poprowadziła wątek. Myślę, że przeczytam, wyrobię sobie opinie. Temat korespondencji wcześniejszej tez mi się podoba, bo sama miałam takie znajomości długo internetowe, wiem jaki to jest szok spotkać taka osobę na żywo, bo czasem wydaje się zupełnie inna :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem szczerze ciekawa Twojej opinii, jeśli kiedyś uda Ci się tę powieść przeczytać :D Mam wrażenie, że każdy odbiera takie historie inaczej - mnie takie przedstawienie opartej tylko na pożądaniu "miłości" irytowało, ale... co kto lubi ;)

      Usuń
  2. Wczoraj ją zaczęłam i jakoś po północy ją skończyłam. Bardzo mi się ta książka podobała, chociaż faktycznie początkowo bohaterowie mogliby się lepiej zachowywać. xd Jednak czytanie jej sprawiło mi ogromną przyjemność. :D

    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie to prawdopodobnie moje #1 guilty read tego roku xD

      Usuń