Seria: Saga o Rubieżach, #1
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 17 sierpni 2012 r. (premiera: czerwiec 2000)
Ilość stron: 728
Najlepsze fantasy napisane w języku hiszpańskim nareszcie w Polsce! Jak nie skusić się na takie słowa? No jak!? Tym bardziej że Prószyński i S-ka zdecydowali się na połączenie dwóch oryginalnych tomów w jeden. Więcej przygód, więcej fantasy...
Recenzowany pierwszy tom Sagi o Rubieżach dzieli się na "Dni Jelenia" i "Dni Pomroki". Akcja rozgrywa się w świecie alternatywnym, na kontynencie zwanym Żyznymi Ziemiami. Mieszkańcy czekają na przepowiedziane w proroctwach przybycie okrętów. Nie spodziewają się, że to, na co czekają, może stać się ich zgubą. Gdy bowiem na horyzoncie pojawiają się statki, nie znajdują się w nich waleczni bohaterowie, a wojska wcielenia zła, syna samej Kostuchy, Misáianesa. Żyjący spokojnie ludzie muszą stawić mu czoła. A to przecież dopiero najbardziej zewnętrzna warstwa tej opowieści!
Faktycznie, świat wykreowany przez Lilianę Bodoc jest złożony, skomplikowany i niezwykle przypominał mi uniwersum Ziemiomorza Ursuli Le Guin. Tutaj także znajdziemy niespotykane istoty, rośliny, plemiona z drobiazgowo obmyślonymi rytuałami. Bohaterowie również mierzyć się będą ze Złem Wcielonym, miłość wystawiona będzie na niejedną próbę, politycy ukażą swoje drugie (a czasami i trzecie) oblicze. Niby wszystko fajnie, powinno być miło i przyjemnie.
ALE! Lektura niesamowicie mi się dłużyła. Co z tego, że lubię fantasy? Co z tego, że nie przeszkadzają mi szczegółowe opisy ceremonii, przyrody (ba - nawet przepadam za nimi!)? Sagę o Rubieżach, te siedemset stron, męczyłam bity miesiąc (wakacyjny, dodajmy), i chwilami ogarniało mnie zwątpienie, czy w ogóle zmęczę. Wiele zachowań bohaterów oscylowało na granicy absurdu, opisy były aż przesadnie drobiazgowe. Owszem, fabuła ciekawa, pomysły oklepane, ale podane w troszkę innej formie, ale ta forma sromotnie mnie zawiodła.
Szkoda. Saga o Rubieżach zapowiadała się bardzo ciekawie. Na wieść, że ta trylogia uznawana jest na "najlepsze hiszpańskie fantasy", zacierałam ręce. Jednak po lekturze tego tomu stwierdzam, że na kolejny już się nie skuszę. Zazwyczaj daję szansę serii, czytam kolejne tomy w nadziei na "lepsze jutro". Sadze o Rubieżach nie dam tej szansy. Jeśli nie przeszkadzają Ci wręcz komiczne absurdy i rozwlekłe opisy, a przepadasz za fantastyką a'la Le Guin - przeczytaj. Jeśli nie spełniasz tego pierwszego warunku - raczej sobie odpuść, chyba że akurat cierpisz na nadmiar wolnego czasu.
Ocena końcowa: 3/6
Polecam: zagorzałym miłośnikom rozwlekłego, przerysowanego fantasy
Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Prószyński i S-ka
Jestem bardzo ciekawa tej książki ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Nie moja bajka :/
OdpowiedzUsuńTen hiszpański tak mnie tutaj przyciągnął :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że będzie to dobra pozycja :)
Lubię fantastykę, ale nad tą książką wciąż się zastanawiam.
OdpowiedzUsuń