poniedziałek, 30 stycznia 2023

"Urządzenie Centauryjskie" M. John Harrison

Space opera o intrygującym zakończeniu i irytującej całej reszcie.

John Truck z pozoru był tylko kolejnym szemranym kapitanem statku kosmicznego. Handlował narkotykami, gdy mógł je dostać, a kiedy ich nie było, przewoził inne towary. W rzeczywistości był jednak ostatnim z Centauryjczyków - choć tylko półkrwi - i w związku z tym jedyną osobą zdolną uruchomić Urządzenie Centauryjskie, rozumną bombę, która mogła być kluczem do rozstrzygnięcia okrutnej kosmicznej wojny.

Klasyczna powieść M. Johna Harrisona stawia na głowie konwencje space opery i jest napisana z precyzją oraz talentem, z jakich zasłynął.

Gdybym miała Urządzenie Centauryjskie opisać jednym słowem, wybrałabym "chaos". Już od pierwszych stron dużo się dzieje i nie zmienia się to niemal do samego końca. Nieustannie ktoś próbuje zwerbować / zaatakować / uprowadzić / odbić / przekabacić naszego protagonistę, Johna Trucka - kapitana statku, podrzędnego przemytnika i handlarza narkotykami. Wszystko z powodu pochodzenia głównego bohatera.

Pomysł na historię wydaje się ciekawy, ale jego wykonanie nie przypadło mi do gustu. Na początku ciężko się zorientować w fabule, a kiedy już posiadamy informacje konieczne dla zrozumienia sytuacji, znacznie większą uwagę zwraca wspomniany chaos. Narracja często kojarzyła mi się z bełkotem, sporo w niej dłużyzn czy dziwnych metafor. Podobał mi się za to pomysł na świat. Nie chcę tu zdradzać zbyt wiele, ale ten konkretny element uznaję za atut Urządzenia Centauryjskiego i żałuję, że nie poświęcono mu nieco więcej miejsca, choćby po to, by dodać nieco więcej kontekstu niektórym wspominanym w tekście nazwom.

Niestety John Truck przez większą część powieści jest protagonistą wręcz nijakim: nieciekawym i niesympatycznym chojrakiem, gadaną dodającym sobie animuszu. Trzy partie, które zabiegają o jego pomoc, nadają fabule bieg, zaś nasz bohater płynie z prądem, biernie poddając się biegowi wydarzeń. W moim odczuciu, jego kreacja wypada blado, prawdopodobnie poprzez porównanie do tych pochodzących z bardziej współczesnych utworów. Obecnie twory popkultury przyzwyczajają nas do protagonistów idących pod wiatr, stawiających czoła przeznaczeniu, tymczasem John stanowi niemal dokładne przeciwieństwo tego opisu. Nie podobało mi się to, mimo że nie nazwałabym tego wadą per se.

Urządzenie Centauryjskie okazało się dla mnie zawodem. Nieciekawy protagonista, ciężki w odbiorze styl oraz chaos spawiają, że przez lekturę brnie się mozolnie. Całości nie broni ani ciekawy pomysł na świat, ani fabuła - prosta, w miarę interesująca, ale nie zachwycająca - ani zaskakujące zakończenie.

Ocena końcowa: 3/6

 

Tytuł: Urządzenie Centauryjskie (ang. The Centauri Device)
Autorka: M. John Harrison
Wydawnictwo: MAG
Data wydania: 14 stycznia 2022 r. (premiera: listopad 1974)
Liczba stron: 206

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz