czwartek, 23 stycznia 2014

"Alicja w krainie zombie" - Gena Showalter

Tytuł: Alicja w krainie zombie (org. Alice in Zombieland)
Autor: Gena Showalter
Seria: Kroniki Białego Królika, #1
Data wydania: 25 września 2013 r. (premiera: wrzesień 2012 r.)
Wydawnictwo: Mira
Ilość stron: 512

Motyw Alicji z Krainie Czarów był już kilkakrotnie eksploatowany, powstała pełnometrażowa bajka Disneya, film fabularny z Johnym Deppem, anime (ale podobno niewarte oglądania). Nadeszła pora na "adaptację" literacką. Do roboty wzięła się Gena Showalter, znana polskim Czytelnikom głównie z romansów.

Alicja Bell od zawsze uważała ojca za wariata przewrażliwionego na punkcie zombie. Trzymał całą rodzinę pod kloszem, nie pozwalał na wieczorne wyjścia. Raz dał się przekonać - i skończyło się tragicznie. Gdy na niebie pojawił się obłok w kształcie królika, rodzina Bellów miała wypadek, w którym zginęli wszyscy - oprócz Alicji. Szesnastoletnia bohaterka w delirium dostrzegła dziwne, cuchnące zgnilizną postacie wgryzające się w jej rodziców... i nie był to skutek powypadkowego szoku! Gdy trafiła pod dach dziadków i do nowej szkoły, upiory nie przestały się pojawiać. Na horyzoncie zamajaczyła też grupka tutejszych rozbijaków z niesamowitym Colem na czele.

Książka koncentruje się na dwóch rzeczach: rozgryzaniu tajemnic zombie i walce z nimi oraz coraz bliższym poznawaniu Cole'a i jego paczki. Co ciekawe, temu pierwszemu elementowi poświęcono więcej miejsca niż romansowi. Alicja cały czas wzdycha do Cole'a, ale ich drogi jakoś się nie schodzą. Za to na swojej drodze coraz częściej napotykają zombiaki, które ostatnio mocno się uaktywniły. Oczywiście tylko nieliczni widzą te stwory (i do tych nielicznych zombie czują szczególny pociąg), ale "normalnym" ludziom też mogą zaszkodzić - zwłaszcza, gdy ci się boją. I oczywiście z nieprzeliczoną hordą zombie walczą nastoletni wojownicy (i wojowniczki) - choć dorośli też mają pewien udział w tym pogromie. Autorka pozwoliła sobie też na wprowadzenie dodatkowych wątków, także miłosnych, które mogą się ciekawie rozwinąć w kolejnych częściach - oby nie zdominowały ciekawego, pełnego akcji zomielementu.

Przez cały czas czytania miałam wielki problem z wyobrażeniem sobie głównej pary bohaterów. Dziewczyna z okładki - w domyśle Alicja - nie byłaby tak waleczna i pełna buty jak kreowana na kartach książki bohaterka. Wygląda raczej na osóbkę, którą trzeba wiecznie ratować z opresji - nawet Cole stwierdził, że wygląda jak księżniczka z bajki, nie jak wojowniczka. O Cole'u mówiąc: waleczny, odważny, pewny siebie, pokryty tatuażami, przystojny i... marzący o studiach prawniczych. Nie za dużo tych zalet? Pewnym uzasadnieniem jego kryształowego wizerunku niech będzie narracja prowadzona przez Alicję, ale mimo wszystko ten chłopak był zbyt idealny.

Podsumowując, Alicja w krainie zombie to wciągająca, choć długa lektura dla fanek szybkiej akcji, pięknych i niebezpiecznych facetów oraz elementów fantastycznych. Nie obeszło się bez pewnej naiwności czy uproszczeń, ale można przymknąć na nie oko. W końcu po taką książkę sięga się dla jej zalet, a nie by wytykać jej uchybienia w kreacji bohaterów. Ja na pewno przeczytam drugą część - a Wam polecam pierwszą.
Ocena końcowa: 5/6
Polecam: tym, którzy nie czują awersji do nastolatków ratujących świat przed Zagładą

5 komentarzy:

  1. Znowu zombie? Ja mam teraz fazę na Przegląd Końca Świata", gdzie zombie może i nie grają tej głównej najgłówniejszej roli, raczej są gdzieś tam z boku, to nie wiem, czy coś jest w stanie to pobić :) Ale może jak już jestem wprowadzona w klimat, to mi się spodoba także wersja z Alicją :)

    Zmieniłam adres bloga na: zrecenzowana.blogspot.com ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Miałam możliwość przeczytania tej książki. Może jeszcze uda mi się ją jeszcze dorwać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Alicje w Krainie Czarów, a ta książka chodzi za mną od dłuższego czasu - zombie zawsze są niesamowite! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam tę powieść :D Już nie mogę się doczekać kontynuacji :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Prawdę mówiąc, czuję się zachęcona! Nawet bardzo. Czytałam gdzieś o tej książce, jednak jakoś tak opis do mnie nie przemówił, a tytuł wydawał się być tandetny, jednak myślę, że teraz raczej na pewno sięgnę w najbliższym czasie po książkę Showalter :D

    A tak poza tym, to jeśli mowa o adaptacjach "Alicji..." to jeszcze warty uwagi jest pewien miniserial złożony z dwóch półtoragodzinnych odcinków - "Alicja" (z 2009 roku), jest naprawdę super ;) Kurdę, aż zachciało mi się go jeszcze raz obejrzeć, bo widziałam już jakieś dwa lata temu :3

    OdpowiedzUsuń