środa, 13 marca 2013

"Z pustymi rękami" - Valerio Varesi

Tytuł: Z pustymi rękami (org. A mani vuote)
Seria: Komisarz Soneri
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 27 lutego 2013 r. (premiera: 2006)
Ilość stron: 264

Mistrzynią kryminałów od wielu lat pozostaje dla mnie Agatha Christie. Nie sądzę, by znalazł się ktoś zdolny przebić jej kunszt (przynajmniej w moich oczach). Niemniej nie tracę nadziei, szukam kandydatów. Czy włoski pisarz, Valerio Varesi, może stanąć obok niej z uniesioną głową?

Cała Parma zmaga się z wyjątkowo upalnym latem. Komisarz Soneri dodatkowo musi zmierzyć się z kryminalną zagadką: znaleziono zwłoki właściciela sklepu odzieżowego. Początkowo mężczyzna wydaje się zupełnie wyrwany z miejscowej społeczności, właściwie nikt go nie zna. Niebawem okazuje się, że nie był on zupełnie kryształowym obywatelem, a jego bracia - również z branży odzieżowej - nie mieli o nim najlepszego mniemania. Czy to oni stoją zbrodnią? Dodatkową tajemnicą staje się bezdomny, którego ktoś zastraszył i obrabował ze starego, mało wartego akordeonu - jedynego źródła utrzymania...

Varesi, podobnie jak w Pokojach do wynajęcia, dużo miejsca poświęca na porównania. Upał i spiekota włoskiego miasteczka są niemal wyczuwalne w czasie lektury. Wykreowani przez niego bohaterowie są prawdopodobni, wielowymiarowi, ale główny protagonista, komisarz Soneri, stanowi dla mnie ciężki orzech do zgryzienia. Pisarz szczegółowo opisuje jego emocje, wątpliwości, ale robi to w bardzo zawiły sposób, który mnie osobiście nie odpowiada.

Nie podobało mi się też wolne tempo akcji. Varesi zarysował główny wątek i powoli, bardzo powoli, wręcz w ślimaczym tempie, dąży do rozwiązania zagadki. Robi to zupełnie inaczej niż wspomniana na początku Christie - tutaj sędzia, koroner, lekarz sądowy odgrywają pewne istotne role. I wprowadzają pewien zamęt: kolejne nazwiska do rozróżnienia, kolejne wątki...

W całym tym zamieszaniu główna tajemnica schodzi na dalszy plan. Nie tego spodziewałabym się po kryminale, "którym zaczytują się Włosi". Valerio Varesi ma specyficzny sposób pisania, nigdzie się nie spieszy, piętrzy tajemnice, które w gruncie rzeczy można by rozwiązać na kilkunastu stronicach. Jeśli lubicie takie klimaty, sięgnijcie. Jeśli - podobnie jak ja - preferujecie bardziej złożone zagadki: wybierzcie jednak coś innego.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję wydawnictwu Rebis